- Myślę, że w dzisiejszych czasach, w sztuce wszystko już było i nie można być „oryginalnym” twórcą. A ponieważ miarą artysty jest utrzymywanie się ze sprzedaży dzieł, najważniejszy jest marketing…
- Myśląc w ten sposób, sprowadzamy sztukę li
tylko do poziomu rzemiosła i usług… a tymczasem malarstwo jest na przykład
formą medytacji i ma właściwości terapeutyczne. Słyszymy o rozmaitych terapiach
poprzez zajęcia plastyczne. Albo o nauce poprzez rysowanie, czyli myślenie wizualne.
A co do marketingu - serio uważasz, że Van Gogh namalował „Pole z krukami” bo takie
było zapotrzebowanie na rynku?
- To dlaczego teraz wszędzie słychać, że sztuka =
biznes?
- Bo podobnie jak o światowej ekonomii decyduje
dosłownie kilka pochodzenia żydowskiego rodzin, właścicieli potężnych
korporacji dbających tylko o swój interes, tak i handel sztuką na świecie determinuje
niewielka w skali globalnej ilość osób. Chyba nie muszę dodawać, że często są
to ci sami ludzie, dlatego wykorzystują sztukę do tego, co potrafią najlepiej:
do pomnażania swoich zysków, czyli zarabiania dosłownie na wszystkim, nawet na zapuszkowanym
gównie, kupie śmieci czy innych „dziełach”.
- A, więc to kolejny spisek?
- Takie są fakty, mój Drogi. Powtórzę ci za
irlandzką, bodajże, historyczką sztuki: cała beznadziejność dzisiejszej „sztuki”
jest wywołana niezdolnością żydów do tworzenia piękna dla piękna. W swej
kulturze, żydzi nie mają ani pojęcia prawdy, ani pojęcia sztuki dla sztuki. Jeśli
coś tworzą, to dla zysku lub korzyści (od siebie dodam, że można to
wywnioskować chociażby z lektury książki Jacques’a Attali:
…i nie zapominajmy przy tym o:
czyli hedonistycznych interpretacjach biblijnego zakazu przedstawiania).
Sprawia to, że właściwie nie mają twórców prawdy i piękna, a przeważają „interpretatorzy rzeczywistości” i abstrakcjoniści. Tak więc, żeby mieć wymierne korzyści, musieli przekonać innych i siebie samych, że to, co potrafią wytworzyć to też jest coś artystycznego i jest to „wielka” sztuka. Do tego celu używali swej sieci finansowej. Także dla żydowskich handlarzy sztuką, też liczył się zysk i fakt pozostania zysku we własnym plemieniu, rodzie, kahale.
- Czyli chodzi tylko o pieniądze...?
- Niestety, zawsze chodzi o zysk, a w tym przypadku jest to robienie geszeftów na gojach wierzących w bzdety o wartości danych dzieł, wyartykułowane przez geszefciarza mieniącego się „krytykiem”, a rozpowszechniane przez geszefciarskie media.
- Jak do tego doszło? Masz jakieś argumenty...?
- Oczywiście, jeśli chcesz argumentów i przykładów, najpierw obejrzyj sobie ten krótki film:
Następnie przeczytaj, proszę, doskonały artykuł na ten
temat, autorstwa dr Lasha Darkmoon:
“Nigdy wcześniej tak niewielu mogło zrobić tak wielu wariatów, maniaków czy przestępców“
H.G. Wells, The Shape of Things to Come (Jaka będzie przyszłość)
Tracey Emin My Bed (moje łóżko)
Piero Manzoni Artist’s Shit (g***o artysty)
Andy Warhol portrety Gołdy Meir i Zygmunta Freuda, z serii Dziesięć portretów Żydów XXw.
Joseph Bau Wejście przez bramę, wyjście przez komin
Dr Lasha Darkmoon, tłumaczenie Ola Gordon
- A jak
to wygląda u nas?
-
Podobnie. Polski rynek sztuki również jest zdominowany i kształtowany przez grupę niewielu
osób działających w liczących się galeriach prywatnych i państwowych. To oni
wyznaczają i kreują obowiązujące trendy, a sukces może odnieść tylko ten
artysta, który się w nie wpisuje. Mówi o tym na przykład grupa anonimowych
malarzy The Krasnals, zobacz wywiad z nimi:
A tu Wiki:
Zwróć
uwagę na opisaną w powyższym fragmencie prowokację, dotyczącą Sasnala –
wyceniono nazwisko i przekaz z nim związany, nie obraz. I takich artystów się
promuje, także u nas. W nawiązaniu do powyższego artykułu, wspomnę o jego
„holokałstyczności”:
Odnośnie
owego usilnie wpieranego trendu, warto poczytać ten wpis na blogu Krasnali:
Zwracają
tam uwagę na działalność Krytyki Politycznej, a przykład działań tzw. Ruchu OdrodzeniaŻydowskiego w Polsce doskonale wpisuje się w konwencję ukazaną w artykule,
chociażby
w związku z „polską artystką” Yael Bartana. Teraz z perspektywy czasu, widać,
że było to urabianie gojów pod jeszcze większy geszeft.
- Masz
pewnie na myśli te finansowe roszczenia, ustawa 447 itp.?
- Tak,
ale i nie tylko. Jak dowodził Józef Białek, a potwierdził swoimi słowami premier Morawiecki, Polska jest własnością kilku korporacji, a tu i we wschodniej Europie
jest jeszcze dużo owiec do golenia… Dlatego upolitycznianie sztuki i czynienie
z niej za pomocą psychologii społecznej narzędzia propagandy poprawności
politycznej dla własnego geszeftu trwa w najlepsze.
Wprowadza się cenzurę, likwidując w ten sposób ewentualną konkurencję, zobacz na przykład zapis w tzw. warszawskiej deklaracji LGBT:
- Jak to
się odbywa?